Na biwaku - cz.1
spokojny wypad pod namioty ze stara paczka. jezioro, las i jarek... ten jedyny i na pozor nieosiagalny... ale od czego sa przyjaciele? dobrze opracowany plan i... wszystko idzie w dobra strone...
na miejscu losowalismy kto z kim bedzie w namiocie... bylo nas trzy dziewczyny i trzech facetow... akurat do pary... kaska strasznie chciala byc w namiocie z anka... nie bardzo podobala sie jej wizja spedzenia nocy z facetem (ehh nie wie co dobre hehehe)... mi bardzo zalezalo na tym by dzielic namiot z jarkiem... wspanialy, dopsze zbudowany, krotko sciety blondynek, czegoz chciec wiecej? razem z kaska postanowilysmy troche pooszukiwac... ustalilismy, ze losowac beda dwie osoby, oczywiscie ja i kaska... specjalnie oznaczylysmy losy (przygotowane zostaly juz w domu)... osoba nietajemniczona nie zorientowalaby sie, ze cos takiego mialo miejsce... i w ten sposob min. dwie osoby byly zadowolone... kaska dzielila namiot z anka, a ja z jarkiem. marek i krzysiek byli troche niezadowoleni (chyba sie zdeka napalili na noc z dziewczyna), pocieszali sie jednak mysla, ze przeciez calego dnia nie bedziemy spedzac w namiotach.
zaraz po rozpakowaniu z dziewczynami polecialsmy nad jeziorko sie opalac... chlopacy w tym czasie obiecali zajac sie jedzeniem. anka odrazu wskoczyla do wody... ja i kaska postanowilysmy sie troszke poopalac... w pewnym momencie ogarnelo mnie uczucie, ze jestesmy obserwowane, uwazniej przyjrzalam sie otoczeniu i faktycznie... w krzakach znajdujacych sie niedaleko jeziorka spostrzeglam naszych trzech "kucharzy". domyslalam sie, ze chcieli podpatrzec czy nie bedzie jakis ciekawszych scenek... w koncu wiadomo jak dziala na facetow widok trzech zgrabnych nastolatek w skapych strojach kapielowych. po chwili doszla do mnie i kaski anka, ktora znudzila sie plywaniem i postanowila troche "poploteczkowac". zdradzialam im swoje podejrzenia... z anka wpadlysmy na pomysl by troche urozmaicic chlopakom zycie... kaska jednak postanowila brac w tym udzialu... zgarnela swoje rzeczy i powiedziala, ze spada zobaczyc co sie dzieje w miasteczku polozonym niedaleko jeziorka... po chwili slychac bylo jakby delikatny szelest w krzakach, pewnie, ktorys z chlopakow postanowil jej towarzyszyc...
ja z anka zostalysmy nad jeziorem i przystapilysmy do realizacji szalonego planu... zaczelysmy sie calowac... anka robila to calkiem wprawnie, przyjemnie bylo... nasze raczki powoli bladzily po naszych cialach, delikatnie piescilysmy uda, ramiona, plecy (chlopacy pewnie tego sie nie spodziewali). pozniel bylo bardziej smiele... powoli zdjelam jej stanik i zaczelam calowac piersi... moje rece natomiast piescily jej uda i posladki... ance spodobala sie moja zabawa... zrobila sie wilgotna, a i oddech mial przyspieszony... pozniej moj jezyczek zaczal piescic jej uda... wygiela sie z rozkoszy... przyszedl czas na pieszczenie jej muszelki... spodobala mi sie ta zabawa... zawsze fascynowalo mnie kobiece cialo, a mysl, ze jestezsmy obserwowane dodawala tej calej sprawie pikanterii...delkatnie zaczelam piescic jej muszelke, calowalam, lizalam... w koncu delikatnie wsumelam jezyczek... piescilam ja tak jakis czas... z zaciekawieniem zerkajac co jakis czas w kierunek krzakow... anka przezyla orgazm (miem poznac kiedy co i jak, nie byla to nasza pierwsza historia tego typu). pozniej przyszla kolej na mnie... polozylam sie na kocu, ona powoli zaczela masowac mi lecy, calowac szyje, kark (wiedziala, ze to na mnie dziala)... calowala i piescila moje plecy, az wreszcie dojechala do mojego tyleczka, przeszyl mnie dreszcz rozkoszy... jej jezyczek penetrowal moje cialo bardzo zrecznie... odwrocila mnie na plecy... zaczela peiscic moje podbrzusze i jezyczkiem jechala coraz wyrzej, az do piersi... zaczela je delikatnie calowac i lizac... pozniej zaczela ssac moj sutek, najpierw jeden, potem drugi... pod wplywem jej pieszczot zaczelam sie wic na kocu... jednoczesnie jej raczka delikatnie masowala moje lozno... bylam juz wilgotna do granic... anka przestala bawic sie moimi piersiami i usmiechnela sie szyderczo... powoli jezyczkiem powedrowala do moich ud... gdy poczulam jej jezyk na swojej muszelce jeknelam (ciekawe czy chlopacy to uslyszeli). zawsze miala zwinny jezyczek... calowala i lizala moja muszelke, a jej paluszki delikatnie zaczely we mnie wchodzic... cudowne uczucie... w ten sposob i mnie doprowadzila do raju rozkoszy... po chwili lezalysmy obie na kocu i calowalysmy sie... chwila na zlapanie oddechu ... ubralysmy sie, postanowilysmy sie troche popluskac. potem jednak wrocilysmy pod namioty, by dowiedziec sie jak to bedzie z naszym obiadem... chlopacy nic nie wspominali o tym co widzieli (moze ich tam nie bylo), jednak ich dziwne spojrzenia swiadczyly o tym, ze jednak przypadkiem musieli cos widziec (lub slyszec ;) ). tak zaczal sie pierwszy dzien trzydniowego biwaku... co bylo potem... dowiedzie sie zapewne niedlugo...
Dodaj komentarz