Szkolne ognisko
Koniec semestru świętowaliśmy wraz z klasą Martyny. Była rok młodsza, zostałem zaproszony jako osoba towarzysząca na klasowe ognisko w jakiejś małej i dyskretnej miejscowości. Byliśmy razem pół roku, może trochę mniej. Mieliśmy za sobą swój pierwszy seks - Martyna była bardziej doświadczona niż ja, dlatego potrzebowałem wprawy. Można powiedzieć, że po takim czasie już jakąś wprawę miałem, bo kochaliśmy się bardzo często - głównie za sprawą pożądania. Miała boskie ciało i najzwyczajniej w świecie nie potrafiliśmy się nie kochać.
Tego wieczoru mieliśmy średnie humory. Posprzeczaliśmy się w drodze na ognisko, a na samym ognisku również nie było lepiej. Początkowo stwarzaliśmy pozory, że wszystko jest w porządku, że kłótnia nie miała miejsca. Wypiliśmy parę piw i sytuacja wydawała się poprawiać, ale w pewnym momencie odszedłem na papierosa i - jak się okazało - stanowiło to pretekst do kolejnej kłótni.
Kiedy wróciłem, zostałem obrzucony precensjami i - jak się okazało - Martyna zrobiła mi na złość. Wypiła szklankę wódki z kolegą, z którym w pierwszej klasie zdarzyło jej się przelizać. Nie byłoby to aż tak wkurwiające, gdyby nie fakt, że był tam też inny kolega, z którym kręciła, a także jeszcze jeden - nasz wspólny - który opowiedział mi kiedyś pewną historię. Miała ona miejsce na początku szkoły średniej, było to tzw. spotkanie integracyjne. Szczegółów nie znałem ani też nie byłem pewien czy historia była rzeczywiście prawdziwa. Wiedziałem tylko tyle, że Martyna bardzo się z nim zakumplowała już w pierwszym tygodniu po rozpoczęciu roku szkolnego. Imponowało jej to, że nie był do końca "grzecznym chłopcem", że miał buntowniczy charakter i robił wszystkim na przekór. Na owym spotkaniu integracyjnym Martyna lizała się z nim bardzo namiętnie (cały wieczór, jak twierdziła jej koleżanka). Tyle dowiedziałem się od jej kumpeli. Owy kolega dodał jeszcze jedną rzecz - nie byłem pewien czy rzeczywiście tak było, ale jego zdaniem, kiedy tak się całowali na ławeczce pod kościołem (przy boisku), Martyna klęknęła, zsunęła mu spodnie i za jednym z pomników mu zwyczajnie i po koleżeńsku obciągnęła. Z połykiem. Ciągle o tym myślałem.
Posprzeczaliśmy się o tę szklankę wódki. Wróciłem do jej znajomych, by zrobić to samo - również się napić. Kiedy wróciłem Martyna siedziała przy jednym z kolegów, który to trzymał dłoń na jej udzie, całując drugiego, który przycupnął na ławce z drugiej strony. Chciałem podejść, ale byłem tak zszokowany, że chwyciłem za butelkę, zrobiłem większy łyk i przyglądałem się całej sytuacji, by interweniować, kiedy będę miał ku temu większy powód.
Martyna dalej całowała kolegę. Dłonią pieścił jej włosy, całował ją po karku, by za chwilę lizać się z nią jeszcze namiętniej. Trwało to minutę, może dwie, ale było to wystarczająco długo, by podniecić kobietę, która i tak była już prawie pijana. Nawet się nie zorientowała, kiedy drugi kolega przesunął dłoń między jej uda i zaczął delikatnie pieścić jej cipkę. Wokół słychać było szepty - głównie zaskoczonych koleżanek i pozostałych, którzy siedzieli na ławkach dookoła ogniska i obserwowali to, co obserowałem również ja. Adam wpychał swój język do jej ust coraz mocniej.
Szymon poprowadził swoją dłoń trochę wyżej, palcami odgarnął gumkę w leginsach i pomagając sobie drugą ręką, zsunął je poniżej kolan, wraz z majtkami. Martyna wstała, wciąż całując Adama odwróciła się do Szymona plecami. Ten schylił się nieco, by delikatnie zwilżyć językiem jej muszelkę. Jęknęła z rozkoszy i pożądania.
Rękoma rozchyliła pośladki, a następnie przysunęła głowę Szymona - najpierw do jednej, potem do drugiej dziurki. Obaj zsunęli spodnie. Martyna pochyliła się do przodu w kierunku ławki, parę razy potrząsnęła sterczącym kutasem Adama, by następnie wziąć go łapczywie do ust. Robiła to coraz namiętniej, coraz szybciej, nie licząc się z konsekwencjami. W końcu wykrzyczała do Szymona: "Zerżnij mnie". Szymon posłuchał. Sam był zbyt pijany, by przejmować się mną.
Taki seks od zawsze był jej fantazją. Marzyła o tym, by obciągała drugiemu koledze. Chciała, bym to widział, był tego świadkiem. Stałem na ugiętych nogach. Szymon rżnął moją kobietę, kiedy ona, pochylona do przodu obciągała drugiemu koledze. Jej ciało w blasku ogniska lśniło od potu. Wszyscy pozostali koledzy i koleżanki patrzyli teraz na jej duży, kształtny tyłek i kutasa wsuwającego się i wysuwającego z jej cipki raz za razem. Palcami pieściła łechtaczkę, była coraz bliżej. Część gapiów podeszła w ich stronę, by mieć lepszy widok. Dla mnie było to zawstydzające. Ale... być może i podniecające po części. Adam wybuchnął. Bez żadnego ostrzeżenia. Martyna przyśpieszyła i poruszała głową jeszcze szybciej w momencie, kiedy dochodził tak, by po chwili krzyknął i zalał jej usta. Językiem oblizała wargi i połknęła. Szymona również to nakręciło. Przyśpieszył. Z drugiej strony ogniska dało się słyszeć odgłosy tyłka obijającego się o uda kolegi. Nie wytrzymałem, chwiejnym krokiem podszedłem bliżej.
Akurat w momencie, kiedy Szymon dochodził, jednocześnie mocno ciągnąc moją kobietę za włosy. Byłem ostro nakręcony. Nie mogła nic zrobić, kiedy zalewał jej cipkę, bo sama właśnie wiła się z orgazmu. Nie zorientowała się, że stałem obok ze swoim kutasem i walę konia. Nie mogła nic zrobić, bo ciągnął ją za włosy, a ja akurat spuszczałem się na jej twarz. Palcami zgarnęła i zlizała resztki z dłoni, a potem, wciąż stojąc wypięta i w rozkroku, złapała za majtki i podciągnęła je z powrotem. Chwilę później legginsy. Wszyscy patrzyli pytającym wzrokiem.
Koledzy po prostu odeszli.
Ja nie wiedziałem, co powiedzieć.
Ona była zbyt zawstydzona, by zostać, więc podniosła torebkę i wróciła do samochodu.
Wróciliśmy do domu.
To był cios, ale była piękna, kochałem ją.
Miałem zamiar zerwać, ale po tygodniu milczenia uwierzyłem, że to wina alkoholu, wybaczyłem i uwierzyłem w jej miłość na nowo.
Dodaj komentarz