Trójkącik z Andrzejem
Minęło kilka miesięcy. Nie rozmawialiśmy o sytuacji z ogniska, był to dla nas w pewnym sensie temat tabu. Pokłóciliśmy się o to kilka razy. Kilka razy rzuciłem też puste "odchodzę", ale po paru dniach wracałem i dalej było dziwnie. Martyna tłumaczyła to alkoholem, chęcią zrobienia mi na złość i fantazjami, które normalnie zostałyby jedynie fantazjami. Pamiętam jak kiedyś razem często czytaliśmy opowiadania cuckold.
Po tych kilku miesiącach byliśmy gotowi, by o tym porozmawiać - szczerze i bez emocji. Martyna wyznała mi, że najzwyczajniej w świecie uległa pożądaniu, a wódka jedynie wzmogła pragnienia, które trzymała gdzieś w środku. Dodała też, że miała przeczucie, co do mnie. Że to zrozumiem, zaakceptuję i wybaczę. Obiecała mi, że więcej tego nie zrobi, ale mniej więcej wtedy zdałem sobie sprawę, co czułem, kiedy patrzyłem na nią, gdy rżnęła się z kolegami z klasy i tak naprawdę nie wiedziała, że postępuje źle. Czułem złość, owszem, ale i cholerne podniecenie. Tak zwierzęce podniecenie, że sam nie widziałem problemu w tym, by zwalić konia, mimo że było tam pełno gapiów.
- Kochanie, ufam że drugi raz nie popełniłabyś tego błędu, bo mnie kochasz, ale... czy na pewno tego nie chcesz? - rzuciłem.
- Co masz na myśli? Mówiłam, że to była chwila słabości. Nie postawię więcej chwili ponad związek, na którym mi zależy.
- No, wiem, ale może chciałabyś to powtórzyć?
- Nie zranię Cię więcej w taki sposób, wyobrażam sobie co czułeś, wstydzę się tego do tej pory i...
- Czułem złość, ale i podniecenie.
- Jak to?
- No... podobało mi się to. Patrzenie na Adama, na Szymona, na Ciebie...
- Serio? Chyba żartujesz!
- Serio. Dziś przychodzi po mnie Andrzej, mamy iść na piwo. Ale możemy wypić tutaj.
- W porządku, nie lubię siedzieć sama. Obiecaj, że nie wpadniesz na żaden głupi pomysł.
- Obiecuję, kochanie - odparłem.
Zaczęliśmy się całować, potem się kochaliśmy. W telewizji leciał jakiś paradokument, a Martyna miała mojego kutasa w ustach, kiedy przyszedł Andrzej. Nie słyszeliśmy pukania, drzi były otwarte, więc wszedł do środka i najgorsze jest to, że tego również nie słyszeliśmy - cześć! - krzyknął aż podskoczyłem.
Martyna spojrzała niepewnie w górę - tak, jakby wciąż nie zdawała sobie sprawy z tego, co się dzieje. Andrzej z uśmiechem na ustach i butelką wina w dłoni stał w drzwiach naszej sypialni. Odruchowo wyjęła go z ust i nakryła kocem. Ale było już za późno.
- Nie przerywajcie sobie, przyniosłem wino.
- Jezu, wchodzisz jak do siebie, człowieku! - krzyknąłem.
- Pukałem, nikt nie odpowiadał, drzwi były otwarte.
- Ty chyba... nie widziałeś? - dodała Martyna.
- Jak obciągasz? Oczywiście, że widziałem, nie chciałem przeszkadzać, stałem tak dłuższą chwilę. Swoją drogą, znasz się na rzeczy, Twój facet to szczęściarz.
- Yyy.. ja pierdole. Tak mi wstyd. Ale dzięki, uznam to za komplement.
Siedzieliśmy w niezręcznej ciszy. Andrzej wyjął kieliszki i nalał trochę wina. Wypiliśmy tę butelkę, Martyna wstała i sięgnęła z barku wódkę. Po drugim kieliszku byliśmy już trochę rozkojarzeni i znudzeni średnich lotów horrorem, który zaczął się jakieś dziesięć minut temu. Wciąż siedziałem pod kocem, trzymaliśmy się z Martyną za ręce. Pomyślałem, że najgorsze mamy już za sobą, przetrwaliśmy to razem, więc niepewnie skierowałem jej dłoń pod koc. Martyna patrzyła na mnie pytającym wzrokiem. Andrzej wciąż wlepiał się w telewizor, kiedy ja na siłę nakierowywałem dłoń ukochanej na swojego kutasa. Przez kilka chwil siedzieliśmy w bezruchu. Dłoni nie zabrała. W miarę jak zaczynał twardnieć, ona nieśmiało, ale i z coraz większą pewnością siebie zaczynała się nim bawić. Andrzej zerkał na nas kątem oka. Martyna zwiększyła tempo. Koc już na nic się zdawał, więc odsunęła go na bok, nie zwracając uwagi na mojego kolegę. Odgarnąłem jej kruczoczarne włosy, złapałem za szyję i pociągnąłem stanowczo w dół. Nie miała innego wyjścia - jedynym wyjściem było otwarcie ust i wzięcie go do buzi. Nie musiałem jej do niczego zmuszać, kolega i tak już widział wszystko, co mógł zobaczyć. Martyna siedziała na kanapie między mną a nim, robiąc mi loda. Po dwóch minutach podwinęła nóżki na kanapę, by ułatwić sobie zadanie. Odwróciła się w moją stronę, poruszając główką w górę i w dół doprowadzała mnie do szaleństwa, myślałem że wybuchnę. Tak się nie stało.
Miała na sobie krótką spódniczkę, więc odwórcona w moją stronę w pełni eksponoswała swoje wdzięki, które mój kumpel mógł teraz bez skrupułów podziwiać. Rozciągnęła się trochę bardziej. Wyciągnęła zgrabne nóżki, kładąc stopy na kolanach Andrzeja.
- Możesz mnie dotknąć, nie gryzę - powiedziała.
- Ale.. stary, jesteś pewien?
Skinąłem głową. W dalszym ciągu lizała mnie po kutasie, brała w usta moje jądra i ssała je tak mocno, że sprawiało mi to lekki ból. Andrzej ujął w dłonie jej stopę, delikatnie pocałował i odwrócił się w stronę Martyny. Przesuwał dłonią po łydkach, po udach, w kierunku jej tyłka. Martyna jęknęła i odwórciła głowę w jego stronę, po czym ręką odsunęła czarne stringi.
- Wejdź we mnie, chcę poczuć Twojego kutasa.
Andrzej rozpiął spodnie i już przymierzał się do spełnienia jej prośby, kiedy dodała:
- W drugą dziurkę. Ta jest tylko Kuby.
Skinął głową w geście aprobaty. Może lubił anal, a może zwyczajnie był już tak nakręcony, że było mu wszystko jedno, byle tylko wsadzić gdzieś fiuta, a jak suka uchyla szpary, to nie ma co dyskutować.
Martyna wróciła do obciągania. Mój kutas był już cały mokry od śliny. Andrzej w tym samym czasie zajmował się jej dupą - początkowo tylko palcem, przez który zaczęła pojękiwać, potem również kutasem. Zmieniłem pozycję, by było nam wygodniej. Pchałem swojego kutasa w jej usta coraz mocniej, Andrzej zapinał ją w dupę ciągnąc za włosy. Rżnął ją jak pierwszą lepszą dziwkę. Nakręcało mnie to. Jęczała jak najlepsza suczka. Nie mogłem widzieć wszystkiego, ale wyobrażałem sobie jej duży, kształtny tyłek, na który patrzył Andrzej, kiedy rozdziewiczał ją analnie. Tak, rozdziewiczał. Nigdy nie była zwolenniczką takich zabaw, ale najwyraźniej jego wielki kutas ją przekonał. Kiedy skierowała dłoń na swoją muszelkę, by dojść razem z nami, ja wybuchnąłem w jej ustach, bo cała ta sytuacja podziałała na moje zmysły bardziej niż myślałem i nie zdążyłem zorientować się na czas. W tej samej chwili Andrzej obrócił ją ku sobie i wsadził jej swojego fiuta do ust. Kilka sekund wcześniej połknęła moją spermę, teraz połknęła też jego nektar. Wytarła usta ręką, po czym złapała go za szyję i pocałowała w usta. Kiedy się całowali dotknąłem jej soczystych i mokrych od potu pośladków.
- Całujcie się dalej - rzuciłem.
Nie musiałem ich do tego namawiać. Lizali się klęcząc na łóżku obok mnie. Martyna była odwrócona do mnie tyłem. Wsadziłem trzy paluszki w jej drugą dziurkę, Andrzej z przodu pieścił jej cipkę i w dalszym ciągu wpychał swój język Martynie do ust. Jęknęła mocno, jej ciało drgnęło kilkukrotnie i wtuliło się w nas obu. Chwilę siedzieliśmy w amoku, po czym nagle, jakby w przypływie wstydu Martyna zakryła piersi, obciągnęła spódniczkę i wybiegła do łazienki. Z Andrzejem nie komentowaliśmy całej tej sytuacji, wypiliśmy po kielichu i czekaliśmy w ciszy aż wróci.
Gdy wróciła miała na sobie rumieniec, który mówił wiele. Zbyt wiele.
To ja już pójdę - powiedział Andrzej.
Dodaj komentarz